Rano obudziły mnie czyjeś śpiewy. Wstałam i od razu rozpoznałam że to Ojciec Niall śpiewa religijne pieśni przygotowując śniadanie. Postanowiłam że mu pomogę. Zrobiliśmy omlet. Do kuchni przyszła reszta Ojców oraz Przeor. Po zjedzeniu śniadania Ojciec Louis pozmywał po śniadaniu. Umyta i czysta udałam się na taras i spoglądałam na ogród. Ojciec Harold i Louis uprawiali tam swoje kalafiory. Ach to takie relaksujące zajęcie. Niestety moje szczęście nie trwało długo bo znowu Zdzisiek. Przylazł do kuchni i zaczął znowu narzekać. Nie wiedziałam co mam zrobić. Udałam się więc do mojego znajomego noża po poradę. Właśnie siedział z łyżką i grali w makao. Poradził mi że powinnam porozmawiać ze Zdziśkiem żeby mnie wreszcie zostawił. Postanowiłam posłuchać porady noża i poszłam z powrotem na taras ale Zdzisia już tam nie było.
______________________________________
No to kolejna myśl Gieni. Biedna z niej patelnia. Ja sama nie wiem jak bym się zachowała w tej sytuacji. Na razie Kotynieńki. Tomlinsonka & Styleska.
haha oj nie dobryy ten Zdzisiek nieładnie nieładniee xD Nóż grał z łyżką w makao hahahah xD nie no błagamm....hahha
OdpowiedzUsuń